Film “Pan Samochodzik i templariusze” nie zdołał oddać tego, co sprawia, że książki Zbigniewa Nienackiego w kolejnych pokoleniach zyskują oddanych wielbicieli. Nie ma klimatu, interesujących postaci i wciągającej fabuły.
Pierwszym i największym problemem filmu jest słaba fabuła. W przeciwieństwie do powieści, w której zagadki są dobrze skonstruowane, film prezentuje nudną i chaotyczną historię, która nie trzyma widza w napięciu. Wydaje się, że twórcy próbowali zmieścić zbyt wiele wątków i wydarzeń w ograniczonym czasie, co spowodowało brak logicznego ciągu i nieporozumień w scenariuszu.
Ni to James Bond, ni to Indiana Jones
Scenarzysta nie poradził sobie również z wykreowaniem interesującej postaci pana Samochodzika. W książkach był to sympatyczny facet, do którego wszyscy się garnęli, by wspólnie pokonywać trudności i dążyć do obranego celu. W filmie Nykowskiego mamy antypatycznego typa, którego nie da się polubić, a co za tym idzie, widza nie interesują jego losy.
Film nie angażuje widza
Kolejnym problemem jest brak wciągającej akcji i napięcia. Film wydaje się rozciągnięty, a dialogi są banalne i pozbawione głębi. Wszystko to sprawia, że trudno było utrzymać zainteresowanie i zaangażowanie w trakcie oglądania.
Scenografia i efekty specjalne również nie spełniają standardów, które oczekuje się od filmów przygodowych. W wielu scenach widać wyraźnie, że otoczenie jest sztuczne, co wywołuje uczucie nieautentyczności i zaburza immersję w fabułę.
Podsumowując, film „Pan Samochodzik” jest boleśnie słabą adaptacją kultowych książek Zbigniewa Nienackiego. Brak wierności wobec oryginału, kiepska obsada, słaba realizacja i płytka fabuła składają się na kompletną porażkę tego filmu. Jeśli jesteś fanem książek, omijaj ten film z daleka, aby nie zepsuć sobie wspomnień o przygodach Pana Samochodzika. To jednoznacznie nieudany projekt, który nie zasługuje na uwagę ani czas widza.